ręki zranionej, jeśli to możliwe.
choćbym miała spędzić tysiąc nocy bez snu.
Niechby była bladym irysem z gipsu
lub gołębiem wczepionym w me serce,
niechby strażnikiem była, co w noc mego odejścia
zabroni wzejść księżycowi.
Niczego bardziej nie pragnę, jak tej właśnie ręki,
dla pokarmu na co dzień i białego prześcieradła mej agonii.
Niczego bardziej nie pragnę, jak tej właśnie ręki,
by mieć jedno skrzydło śmierci mojej.
Reszta – wszystko przemija.
Rumieniec już bez swej nazwy, gwiazda wieczysta.
Reszta to co innego: wiatr smutny
pędzący gromadami liście.
Federico Garcia Lorca
*** 80x130, 2006, egg tempera on canvas tempera żółtkowa na płótnie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz